Denerwuję się.
Jak to jest spakować całe swoje życie w jedną, dużą
walizkę? Trochę ubrań, kilka książek, resztę mam w elektronicznej formie na
laptopie i czytniku. Przetarty na dnie plecak i duża torba zarzucona na ramię.
Nic więcej mi tak naprawdę nie potrzeba. Wepchnięty w kieszeń dżinsów telefon i
dowód osobisty. Trochę pieniędzy na start. Zapisany na pomiętej karteczce adres
mieszkania jakiejś dalekiej, nigdy nie widzianej ciotki, u której mam się
zatrzymać. W jedną walizkę spakowałam właściwie całe swoje życie. I jestem.
Wrócę do domu, to nie jest tak, że wyjechałam na
zawsze. Wrócę, za pół roku, może za rok, chociaż wcale nie chcę tam tak
naprawdę wracać. Bo bycie tam boli, a tu nie ma wspomnień.
Denerwuję się, boję się. I stoję na peronie dworca
Innsbruck Hauptbahnhof, rozglądając się niepewnie, ale przecież jestem zdana tu
tylko na siebie.
Innsbruck nie jest spełnieniem moich marzeń, ale tutaj
mam ułatwiony start na ten czas, kiedy uciekłam z domu, od wspomnień, od bólu i
tej cholernej wszechobecnej, ostentacyjnej nieobecności. A poza tym to kraj
związany z moimi studiami, które przecież chcę kontynuować. To dla mnie szansa,
na zdobycie doświadczenia, na wybicie się, na
zapomnienie, na lepszą przyszłość.
Ale tak bardzo się boję.
Nie pasowałam tam, do tego małego miasteczka, nie
pasowałam do wielkiego miasta, w którym zaczęłam studia. I mam wrażenie, że nie
pasuję też tu, do Austrii, do tych Alp, rzeki, do tego pięknego Innsbrucka. Nie
ma na świecie już miejsca, do którego tak całkowicie bym pasowała.
Boję się, chociaż przecież nie chcę się bać. Chcę
odnaleźć swoje miejsce, chcę odnaleźć siebie, chcę pasować do Innsbrucka. Chcę,
żeby, dla odmiany, coś się wreszcie ułożyło tak, jakbym tego chciała.
Nie wiem, gdzie poniesie mnie los, co dla mnie
planuje, ale stawię temu czoła, najlepiej i najodważniej, jak umiem.
Gotta keep moving on, moving on
~*~
Bardziej teaser niż prolog, ale wszyscy wrzucają świąteczne historie, to ja chociaż pokażę, co od kilku tygodni siedzi mi w głowie i głośno krzyczy. A wrzucenie tego tutaj może zmotywuje mnie do pisania, a nie tylko walki z licencjatem i pracą.
Merry Christmas.
tekst trochę o uciekaniu. a może nie? może bardziej o budowaniu życia od nowa, o otwieraniu kolejnego etapu? wyjazd, który symbolizuje zmianę, obcy świat, poszukiwanie czegoś bliżej jeszcze niesprecyzowanego. to zdanie, że nie ma na świecie miejsca, do którego by pasowała, trochę przygnębiające, ale z drugiej strony... hej, może nie do końca rzeczywiście tak jest, może to miejsce dopiero trzeba odkryć? a może ona już w tym miejscu jest, tylko jeszcze o tym nie wie?
OdpowiedzUsuństrach z jednej strony jest okropny, ale z drugiej dobry, bo powstrzymuje przed popełnianiem błędów. no i w sumie jego obecność w tych okolicznościach wydaje się oczywista. byleby tylko nie zatrzymał jej zupełnie.
wesołych świąt i oby lepszego nowego roku :)
Ucieczka nie zawsze jest dobrym wyjściem. Ale jeśli nie pali się za sobą mostów, to może to jest jakaś szansa na nowy, lepszy początek. Na jakąś zmianą na lepsze.
UsuńStrach czasami paraliżuje, a czasami motywuje, i chyba to jest klucz, żeby znaleźć w tym strachu motywację do tego, żeby coś poprawić.
A nowy rok już chyba nie mógłby być gorszy niż 2016:D
dzięki!
hej.
OdpowiedzUsuńJa już nie komentuję, ja nie czytam, ja się raczej nie interesuję blogspotem i twitterem. Dla niewielu zrobiłam ten wyjątek i się pojawiam. Ale Ty i Gregor(zapowiedziany, ale jeszcze nieobecny), zasługujecie na kilka moich słów.
Nowy etap. Chyba obie to znamy. Obie trochę zaczynamy od nowa. Jest smutno, bo gdy ktoś musi uciekać od dawnego życia w takim pośpiechu to nic nie brzmi wesoło. W popłochu. Uciec w niepewne miejsce, bo nawet ono jest lepsze niż poprzednie.
Bo co tam się stało? Co było nie tak, co było zło? Jak to wszystko będzie wyglądało tutaj, w Austrii? Prolog powinien sprawić, że mam pytania. I sprawia. I jestem ciekawa.
Z jednej strony zazdroszczę, że zaczynasz coś nowego. Z drugiej to bałabym się.
Pozdrawiam. Annie.
cieszę się, że do mnie przyszłaś, mimo że już nie zajmujesz się tak blogami. Dziękuję.
UsuńNowy początek, zawsze szansa na coś lepszego. Ucieczka na ogól kojarzy się negatywnie, ale może daje też szansę na dobry start?
Też się boję.
Jak to się stało, że ja wcześniej tego nie zauważyłam, skoro wisi to już 3 dni? Ojj.
OdpowiedzUsuńNo i tak. Mamy tutaj motyw ucieczki, jakieś poplątanej przeszłości, walki z tym, co było. Bohaterka (zgaduję, że Majka) pewnie chcę zacząć coś nowego, przeczekać, aż coś na razie nieokreślonego minie i dopiero wtedy będzie mogła wrócić. Tylko często jest tak, że aby zrobić krok do przodu, trzeba najpierw trochę się cofnąć.
Generalnie powiem Ci, że ja już nie mogę się doczekać aż się rozpędzić i wrzucisz dalsze rozdziały. Masz talent do pisania o takich kruchych, pogubionych bohaterach i jestem pewna, że to będzie Twoja kolejna, wyjątkowa historia.
A poza tym to Grześ. A jak jest Grześ i jak jesteś Ty to mur beton, że będzie coś fajnego i dobrego.
Trzymaj sie ciepło, Serduszko! <3
Tak, Majka, uciekła. Ale czy tam, skąd uciekła, coś się może poprawić? Czy ma jeszcze do czego wracać?
UsuńGrześ musi być, Grześ jest dla mnie początkiem pisania o skokach. Grześ to Grześ, no.
Dziękuję♥♥
Co zdarzyło się takiego w Polsce, że musiała uciekać? Dlaczego coraz więcej młodych ludzi ucieka? Lubię bohaterów z przeszłością, którzy nie wiedzą co dalej, bo zazwyczaj gdy już dosięgają dna, wzbijają się ku górze. Spalają się, a później powstają z popiołów niczym feniks. I to jest piękne w życiu, w tych opowiadaniach, zawsze odnajduje się to światełko w tunelu, które pcha nas ku górze.
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że zobaczę je i tutaj <3
Oby moja Majka też znalazła to swoje światełko w tunelu. Jeszcze się całkiem nie spaliła, ale oby się odrodziła. Bo jeszcze wszystko przed nią.
UsuńW końcu tu trafiłam i zaklepuję sobie miejsce; zostaję.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, co zmusiło Majkę do ucieczki. To na pewno nie tylko to poczucie "niepasowania", musiało wydarzyć się coś, przez co podjęła taką, a nie inną decyzję. Dlaczego postanowiła zacząć żyć od nowa w innym miejscu, w innym kraju, u ciotki, której właściwie nie zna? Strasznie mnie zaintrygowałaś.
Nie mogę się doczekać, kiedy ruszysz z kopyta z całą historią, bo jest bohaterka, która ma przeszłość, która jest w jakiś sposób potłuczona i jest Grześ. Nasz Grześ. Ale tu chyba będzie najbardziej twoim Grzesiem i tego jego wydania jestem niesamowicie ciekawa.
Przesyłam moc uścisków i wenę, buziolki <3
Cieszę się, że jesteś z nami i chcesz zostać♥
UsuńGrześ jest mój bardzo, bardzo Grzesia lubię i chcę już mieć czas ruszyć na dobre z pisaniem. I Majka też jest moja. Z całą tą przeszłością.
Dziękuję♥
Zaintrygowało mnie, już się nie mogę doczekać kolejnego i jeszcze kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńcieszę się, dziękuję :)
UsuńKurcze, lubię takie prologi. ^^
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, co takiego skłoniło Majkę, że opuściła Polskę i dlaczego twierdzi, że nie ma już miejsca, do którego by pasowała? Oby jakoś się odnalazła i ułożyła sobie życie.
Czekam na pierwszy rozdział, pozdrawiam! :*
Jeśli znajdziesz chwilkę i ochotę, to zapraszam: https://similarities-and-differences.blogspot.com/ ;)
cieszę się, że Ci się podoba:)
Usuńoby się odnalazła, oby ktoś Majce pomógł ;)